czwartek, 18 grudnia 2014

Ćwiczenia po operacji w obrębie brzucha

Cześć! Można powiedzieć, że nieszczęść nie ma końca. Złapało mnie ostre zapalenie wyrostka robaczkowego, przez co musiałam mieć operację. Na szczęście szwy mam już od kilku dni ściągnięte, choć dyskomfort czy lekki ból przy zwykłych czynnościach czasem wciąż się pojawia. Większość sądzi, że to mały, bezbolesny zabieg, ale te 2 tygodnie wyjęte z życia mimo wszystko nie zabolały mnie tak bardzo jak słowa "zakaz jakichkolwiek ćwiczeń fizycznych i przeciążających w ciągu najbliższych 3 miesięcy". Przy moim aktywnym trybie życia, kiedy nie potrafię usiedzieć w miejscu, zabrzmiało to jak wyrok. Obecnie nie mogę wyjść nawet na spacer z psem! Nie ma co bawić się zdrowiem, miesiąc przerwy jest konieczny, później zamierzam wrócić do lekkich ćwiczeń, które nie przeciążą brzucha, po kolejnym miesiącu zobaczymy czy uda się powrócić do pełnej sprawności ;) Postanowiłam zebrać tu zestaw ćwiczeń, z których będę korzystać. Niełatwo było mi znaleźć coś w internecie, pozbierałam wszystko w kupę, po konsultacjach z lekarzem z czystym sumieniem mogę podzielić się listą. Może komuś z internautów kiedyś się przydadzą - choć tym razem wyjątkowo mam nadzieję, że nie!;))

W pierwszym miesiącu po zabiegu tak naprawdę jedyną dozwoloną aktywnością fizyczną są... spacery. Zamiast tramwaju wybieram przejście się na piechotę, dzięki czemu nie brakuje mi ruchu w ciągu dnia. O pozytywnych aspektach spaceru już kiedyś pisałam, więc nie ma co się oszczędzać w tej kwestii - spacerujemy! :)

Po około miesiącu od zabiegu, jeśli czujemy się już na siłach, można dodać już do codziennych czynności kilka ćwiczeń, które oczywiście nie przeciążają brzucha.
Pływanie, jazda na rowerze, taniec - oczywiście bez sprinterskich prędkości, wykonywane z umiarem, bez nadmiernego przeciążania - są już wskazane. Cięższe ćwiczenia na siłowni czy bieganie nadal pozostaje marzeniem.

< Nie zaszkodzą także wymachy nogami w boki oraz przód-tył z pozycji stojącej lub leżącej, oczywiście do takiej wysokości, przy której nie czujemy nieprzyjemnego "ciągnięcia" w okolicach blizny pooperacyjnej. Na dolne partie nóg - łydki - odpowiednie będą wspięcia na palce.

Możemy wykonywać też ćwiczenia >   na pośladki, choć w tym przypadku działamy z małą różnicą. Normalnie wykonując ćwiczenia przedstawione na poniższej ilustracji powinniśmy napinać mięśnie brzucha. Oczywistym jest chyba, że w przypadkach po zabiegu skupiamy się jedynie na napinaniu nóg oraz pośladków, trzymając mięśnie brzucha rozluźnione.

Po miesiącu od zabiegu można zacząć wykonywać wykroki. Ćwiczenie to zalecane jest z użyciem obciążenia, jednak w moim przypadku nie mogę użyć niczego innego niż max. 1,5l butelka wody ;)

Jeśli jestem już przy konkretnej partii ciała - pośladkach, ważne jest, aby w okresie 3 miesięcy od zabiegu nie wykonywać przysiadów. A co za tym idzie, nie udało mi się dokończyć Fit Wyzwania, które rozpoczęłam w zeszłym miesiącu... No cóż, innym razem!

Ćwiczenia na brzuch w najbliższych 2 miesiącach także nie są mi pisane. Brzuszki, deski, skłony, wszelkie ćwiczenia z napięciem mięśni brzucha będą musiały jeszcze poczekać. Górna partia ciała - ręce - również będą musiały poczekać. Zdecydowana większość ćwiczeń wymaga obciążenia lub skłonów/spięć brzucha.

Do pełnej aktywności fizycznej będę mogła powrócić dopiero w drugiej połowie lutego... Jak na razie będę działała z dolnymi partami ciała i lekką aktywnością w postaci spacerów, tańca. Mam nadzieję, że na brzuchu nie zagości się nieproszona tkanka tłuszczowa, w końcu w styczniu czeka mnie studniówka! :) Mimo wszystko dieta lekkostrawna, która trwa już około 3 tygodni, sprawia że człowiek czuje się jakoś... lepiej;) Co prawda na razie nie mogę jeść jeszcze zupełnie nic smażonego, tłustego mięsa, zup czy sera żółtego oraz zero przypraw, co na dłuższą metę staje się uciążliwe, ale już teraz wiem że wiele z tych lekkostrawnych potraw będzie gościć w moim menu o wiele częściej, a puste kalorie odejdą w kąt!

Mam nadzieję, że szybko uda mi się wrócić do żywych/w pełni aktywnych i będę mogła częściej dzielić się z Wami fit tematami i osiągnięciami. Tymczasem już teraz życzę Wam spokojnych, rodzinnych świąt i żeby świąteczne jedzenie nie poszło w boczki! :))

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Jak się pozbyć cellulitu?

Temat posta niektórym kojarzyć się może z polską komedią, jednak dla zdecydowanej większości to jeden z koszmarów codziennego życia. Cellulit - lub potocznie skórka pomarańczowa - to nic innego jak niewłaściwie rozmieszczona tkanka tłuszczowa i obrzękowo-włókniste zmiany tkanki podskórnej. Mogłoby się wydawać, że to problem jedynie ludzi otyłych, jednak około 85% kobiet, także tych o prawidłowej masie ciała, zmaga się z nim. Pojawiając się na pośladkach, udach, podbrzuszu czy górnej części ramion staje się zmorą. Nie ma co ukrywać - po prostu wygląda nieestetycznie.

Przyczyn powstawania cellulitu jest wiele: hormony, otyłość, palenie papierosów, niezdrowa dieta, a przede wszystkim siedzący tryb życia.

Walka z tym nieprzyjacielem jest bardzo uciążliwa i trwa naprawdę długo. Jedno jest pewne, powinniśmy zacząć od najprostszych i najbardziej oczywistych sposobów, czyli w tym przypadku od ruchu. 30 minut aktywności fizycznej dziennie to minimum, konieczna jest systematyczność. Warto stosować zarówno ćwiczenia aerobowe jak i siłowe.
Kolejnym przyspieszaczem usuwania cellulitu jest zdrowe odżywianie, czyli całkowite odstawienie fast food'ów, 5 zdrowych posiłków i ograniczenie produktów wysokosodowych.
Na rynku dostępne jest wiele produktów, kremów, żeli "antycellulitowych". To tylko dodatek do długotrwałych starań, w większości przypadków rezultaty są niestety niewidoczne.

ekologia.pl  

Jeśli naturalne sposoby nie działają, stworzono także inne metody na usuwanie cellulitu. Zwolenniczką zabiegów chirurgicznych nie jestem, dlatego zaciekawił mnie laser. Spośród ogromnej ilości specjalistycznych urządzeń, częściowo do terapii używa się jedynie światła lasera. Według mnie główną zaletą jest brak możliwych powikłań, w przeciwieństwie do zabiegów chirurgicznych - ten jest całkowicie bezpieczny. O bólu w zasadzie też nie trzeba dużo mówić, ponieważ sam zabieg przeprowadzany jest przy znieczuleniu miejscowym, a po nim nie czujemy się wyjątkowo źle. W niektórych przypadkach możliwe są np. niewielkie bóle mięśni trwające kilka dni, dyskomfort, opuchlizna czy zasinienia, ale moim zdaniem to nic nadzwyczajnego. Spotykamy się z tymi nieprzyjemnościami w życiu codziennym i możemy normalnie funkcjonować.

kobieta.onet.pl
Jak to się odbywa?
Pod powierzchnię skóry (zazwyczaj po przecięciu/nakłuciu skóry na średnicę około pół milimetra) wprowadzany jest laser w postaci światłowodu. Rozbija on zbite grudki tłuszczu (komórki tłuszczowe) i - w zależności od wybranego rodzaju lasera - przecina zwłókniałe przegrody, modeluje, liftinguje, poprawia napięcie skóry. Płynny tłuszcz zazwyczaj pozostawiany jest do wchłonięcia, czasem stosuje się jego odessanie. Zabieg trwa średnio 60 minut. Na rezultaty długo czekać nie trzeba, jednak zalecane jest jego kilkukrotne powtórzenie.

Niemal wszystkie osoby, które poddały się zabiegowi laserowego usuwania cellulitu, są zadowolone z rezultatów. Według badań czasopisma Aesthetic Surgery Journal po sześciu miesiącach po zabiegu poprawa nastąpiła u 96% pacjentów, a 90% było zadowolonych z wyników leczenia metodą Cellulaze.
Jeżeli chodzi o ceny - wahają się one od 100zł do nawet kilkunastu tysięcy. Na początek warto oczywiście zacząć od konsultacji lekarskich, które pomogą dobrać rodzaj i ilość zalecanych zabiegów.

Jedno jest pewne. Nie ma potrzeby chowania się za toną ubrań, bo ten nieestetyczny problem dotyczy ogromnej ilości kobiet. Warto jednak z nim walczyć, aby poczuć się dobrze w swoim ciele. Jeżeli prowadzenie higienicznego trybu życia, regularna aktywność fizyczna oraz stosowanie zdrowej diety nie pomagają, można rozejrzeć się za czymś innym. Według mnie nie trzeba od razu wyobrażać sobie chirurga i skalpela jak robi to większość - zdecydowanie lepszą opcją jest małoinwazyjny zabieg usuwania cellulitu laserem. Praktycznie bezbolesny, bez nieprzyjemnych konsekwencji, a rezultaty są widoczne.
Czy warto? Jeżeli kogoś stać na taki zabieg, a ma problem z cellulitem, moim zdaniem warto. Myślę, że zdjęcia rezultatów i opinia zadowolonych kobiet, które poddały się zabiegowi, mówią same za siebie.

http://www.tourmedica.pl/zdjecia-przed-i-po/laserowe-usuwanie-cellulitu/

wtorek, 11 listopada 2014

Fitomento - poznawaj, planuj, ćwicz!


Jakiś czas temu wystartował kolejny serwis dla osób aktywnych fizycznie - Fitomento. Lubię takie "nowości", dlatego nie zastanawiając się długo, założyłam tam konto. Co prawda na pierwszy rzut oka strona nie zachwyciła mnie swoją szatą graficzną, ale jak to mówią - nie ocenia się książki po okładce ;)

Na portalu znajdziemy przede wszystkim bazę ćwiczeń. To dobra opcja dla osób, które zaczynają swoją przygodę z treningami na własną rękę lub dla tych, którzy chcę urozmaicić treningi o coś nowego. Każde z ćwiczeń pokazane jest na filmiku. Dla mnie to ogromny plus, bo czasem, szczególnie na początkach mojej przygody z ćwiczeniami, nie zawsze rozumiałam co dokładnie mam zrobić po samym opisie słownym.

Po zapoznaniu się z pojedynczymi ćwiczeniami możemy przejść do tworzenia treningów. Mamy do dyspozycji wybór jednego z przykładowych treningów, treningi innych użytkowników lub sami możemy stworzyć takowy plan treningowy. Po wykonaniu ćwiczeń zaznaczamy, że trening został wykonany. Możemy go odnaleźć później w naszym kalendarzu, a każde z ćwiczeń daje nam punkty. Pozwalają nam one ścigać się z innymi w rankingu lub dla samych siebie porównywać w jakich dniach "działo się" najwięcej.

Jeżeli chcemy, nasza aktywność zostanie umieszczona na głównej stronie Fitomento. Inni użytkownicy mogą nas dopingować, klikając słynne "lubię to!". Możemy zapraszać innych do znajomych, aby być na bieżąco z ich treningami, motywować się, pomagać. To dobry sposób na dzielenie się osiągnięciami ze znajomymi!

Mając jakiś problem, pytanie, radę dla innych, mamy do dyspozycji forum dyskusyjne. Niestety jak na razie odzew na nim nie jest zaskakująco duży, może z czasem kiedy pojawi się więcej osób, będzie lepiej.

Mnie osobiście na stronę codziennie przyciąga wspomniana wcześniej baza ćwiczeń. Uzupełnianie treningów jeszcze nie do końca mnie przekonało. Zazwyczaj tłumaczę się tym, że szkoda mi czasu, ale to pewnie dlatego że na razie wykonuję wcześniej już ustalone plany, które mam rozpisane gdzie indziej. Mimo wszystko zachęcam Was do rejestracji, może dzięki większej ilości użytkowników każdemu z nas będzie się tam przyjemniej działało :)

wtorek, 4 listopada 2014

Fit wyzwanie

Cześć! Nie ma co ukrywać, w ostatnim czasie nieźle sobie odpuściłam wszelką aktywność fizyczną i chyba jedyne na czym poprzestałam to dłuższe spacery. Nie dość że złapałam okropnego lenia to jeszcze przez pogodę zmuszona jestem leżakować wśród chusteczek i tabletek. Jedno jest pewne - potrzebuję motywacji i to szybko, bo coś czuję że przez świąteczne zamieszanie (sprzątanie, gotowanie i wciskane przez babcię jedzenie) znów zawalę, a przecież trzeba się jakoś prezentować przy wigilijnym stole :P


Postanowiłam więc rozpocząć fit wyzwanie, które pozwoli mi się "rozruszać", a oprócz ćwiczeń na mięśnie w nim zawartych oczywiście będę wplatać jakieś cardio (mam nadzieję, że za jakiś czas znów zamienię spacery na bieganie...). Będzie mi miło jeśli ktoś do mnie dołączy! Startuję 10.11 w poniedziałek. W tym tygodniu wolę jeszcze przeleżeć grypę, bo ledwo stoję ;)


Moje wyzwanie będzie się opierało na trzech ćwiczeniach - przysiadach, krzesełku i desce. Start jest dla zupełnego rozruszania się, czyli 30 przysiadów na początek i po 20 sekund wyzwania wall sit oraz deski, po miesiącu zakończę 150 przysiadami oraz po 2 minuty i 20 sekund krzesełka i deski. Po kilku pierwszych dniach postaram się dodać jakieś utrudnienie w postaci przysiadów z obciążeniem, różnych wersji deski.

Powyższe ćwiczenia oddziałuję głównie na uda, pośladki i brzuch. Mam nadzieję, że wyzwanie doda mi motywacji, a kiedy mój nadgarstek będzie już w pełni sprawny (19.11 mam minizabieg), w moim planie pojawi się zdecydowanie więcej ćwiczeń. W weekend się pomierzę, może nawet jakieś zdjęcia wpadną haha :) Obym na początku grudnia mogła się pochwalić pierwszymi rezultatami! Jeśli ktoś chciałby dołączyć, zapraszam do wydarzenia na FB lub poinformujcie mnie tutaj w komentarzu, żebym wiedziała kogo "ścigać" czy dotrwał do końca i czy jest się czym pochwalić :))

Oprócz tego rozpoczęłam FitFotoWyzwanie zapoczątkowane przez Różową Klarę. Zdjęcia możecie widywać codziennie na fanpage'u.

Kochani, zdrowia Wam życzę! ♥

sobota, 20 września 2014

Versatile Blogger Award

Czasu i siły na porządnego posta w temacie wciąż brakuje. Skrzynka mailowa wciąż pozostaje z nieprzeczytanymi wiadomościami... Obiecujemy, ze w ciągu najbliższych kilku dni postaramy się wszystko nadrobić! Tymczasem trochę "prywaty", czyli zabawa Versatile Blogger Award, do której zostałam nominowana przez Zdeterminowaną :) Dziękuję!

Zasady zabawy:
- nominować 15 blogów do wyróżnienia,
- poinformować wybranych przez siebie bloggerów o wyróżnieniu,
- wyłonić o sobie 7 faktów,
- podziękować Bloggerowi, który Cię nominował u niego na blogu,
- zawiesić nagrodę na swoim blogu.

Pozwolę sobie trochę zmodyfikować zasady i pominę punkt 1. Sporo blogów, które chciałabym nominować, brały już w tym udział, druga część nie lubi takich "zabaw", a nominować blogi które bardzo rzadko czytam... nie widzę w tym sensu :)

Zapraszam więc do przeczytania 7 faktów o mnie, który w jakiś sposób postaram się powiązać z tematyką bloga, ale nie tylko :)




1. Mam słomiany zapał. Często zabieram się za coś z ogromnym entuzjazmem, ale dość szybko przechodzi mi ochota na cokolwiek. Przykład? Bieganie. Chcę w końcu przebiec te 5km bez problemów, bez zatrzymywania się, bez umierania :D W wakacje jakoś lepiej szło mi wychodzenie na regularne treningi, od września znów wszystko poszło w las, a moja kondycja biegowa setny raz zmierza ku zeru... Pomocy! :(



2. Uwielbiam się inspirować, a nawet odgapiać ;) Oczywiście nie chodzi tu o wszystko, ale kiedy zobaczę gdzieś w internecie czy na ulicy osobę posiadającą coś, w czym zakochałam się od pierwszego wejrzenia, nie przestaję szukać i męczyć najbliższych aż dana rzecz będzie w moim posiadaniu. Tu także mogę podać przykład, a zarazem pochwalić się nowym nabytkiem - zachwalane przez Ewelinę Elbrusy w końcu zastępują moje biegowe Nike :)


3. Jestem zakochana w sprintach. Często moje treningi, które mają być wybieganiem, zmieniają się w interwały. W gimnazjum trener ciągle powtarzał, że nie umiem truchtać (bo taka prawda... :P), a jak się pewnie domyślacie - zwykłej, szarej nastolatce dość ciężko przebiec niesprinterskie dystanse w sprinterskim tempie ;) Staram się być na bieżąco z wszelkimi imprezami lekkoatletycznymi.

4. Jestem uzależniona od wolontariatu sportowego! Jakkolwiek to brzmi, taka prawda, od tego da się uzależnić! Wszystko zaczęło się od zeszłorocznego Maratonu wrocławskiego, poprzez Tydzień Ruchu, cały cykl zBiegiemNatury, Survival Race i pewnie jeszcze inne, o których nie pamiętam... W zeszłą niedzielę także pomagałam przy organizacji Maratonu. Nie ma nic lepszego niż poznawanie tylu wspaniałych sportowców, ten klimat, energia i ich wdzięczność, kiedy dostaną butelkę wody po przekroczeniu mety czy uśmiech, kiedy życzysz powodzenia podczas odbierania numeru startowego :)



5. Moim priorytetem w życiu jest spełnianie marzeń :) Pierwszy punkt - zobaczyć bieg Usaina Bolta na żywo - zaliczony! W ostatnim czasie dość intensywnie działam w kierunku realizacji marzeń. Przy okazji Mistrzostw Świata w siatkówce udało mi się także zrobić zdjęcie z... reprezentacją Serbii, w dodatku w ich autobusie :) Niesamowite wrażenia, naprawdę warto spełniać marzenia.



6. Brakuje mi porządnej organizacji. Szczególnie teraz w klasie maturalnej, kiedy powinnam uczyć się najwięcej, teraz kiedy rozpoczęłam kurs na prawo jazdy, a w międzyczasie ogromnie zaniedbałam rodzinę, przyjaciół i coraz rzadziej znajduję czas i siłę na długie wyjścia z psem. Staram się to zmienić, oby było lepiej!

7. Wciąż nie wiem co chcę robić w przyszłości, czyli już niedługo... ;) Tak jak wspomniałam wyżej, jestem w klasie maturalnej i dalej mam dylemat nad tym, co zdawać. Zupełnie nie wiem za jakie studia się brać - mimo że wszyscy zdecydowanie bardziej polecają mi Politechnikę Wrocławską, serce kieruje mnie ciągle na Uniwersytet Ekonomiczny ;)


Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was za bardzo. W kolejnym poście wracamy już do stałej tematyki bloga :)

środa, 3 września 2014

Owadom mówimy STOP!

Lato to okres, kiedy ćwiczenia na świeżym powietrzu stają się przyjemnością. Korzystamy z parkowych alejek, rozkładamy matę wśród zieleni i oddychamy świeżym powietrzem. Ciężko jest jednak uprawiać jakąkolwiek aktywność w pełnym słońcu, dlatego najczęściej wybieramy poranki lub wieczory. Ale właśnie wtedy wśród traw czeka na nas najwięcej wrogów... owadów!
Komary i kleszcze są najbardziej uciążliwe. Kupując w zeszłym roku jeden ze specyfików przeciw komarom, miałam nadzieję, że problem minie. Niestety, jego zadaniem było chyba jednak przyciąganie owadów, przez co po dwóch użyciach wylądował w koszu. Tym razem przetestowałyśmy produkty OFF. Czy tym razem udało nam się ochronić przed owadami, czy znów padłyśmy ich ofiarą? Sprawdźcie sami co o nich sądzimy!


Każdy z powyższych specyfików był testowany przez nas przez kilka dni. Używałyśmy ich podczas aktywności fizycznej na świeżym powietrzu, podczas zwykłych spacerów, gdzie owadów jest niemało czy w warunkach domowych, kiedy nie dało się już żyć ;)

 OFF! Protection Plus atomizer

Ania: Mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze. W tym przypadku to trafna uwaga, bo pierwszą cechą tego produktu był zapach, który rozległ się po psiknięciu. Byłam zachwycona, bo w przeciwieństwie do wielu produktów tego typu, ten przyjemnie pachniał. Podczas aktywności w parku psikałam nim tylko nogi. Mimo że owadów w trawie było niemało, kręciły się tylko koło mojej twarzy, którą pominęłam. Jak na razie na powietrzu testowałam go max 4 godziny i w tym czasie się sprawdzał. Zaprzyjaźnię się z nim na dłużej :)

Joanna: Zapach oceniam pozytywnie, jest przyjemny. Nie straszne były mi komary podczas jazdy na rowerze, mając po dwóch stronach drzewa i wokół wilgotne powietrze.



 OFF! Protection Plus suchy aerozol

Joanna: Dla równowagi ten suchy spray śmierdzi niemiłosiernie. Chroni skutecznie, aczkolwiek żadna przyjemność być otoczonym przez te opary... Użyję ponownie jedynie w ostateczności.

Ania: Co do zapachu, zdecydowanie się zgadzam. Nie wiem jednak czy to przypadek czy rzeczywiście chroni aż tak dobrze, ale po każdym użyciu w przeciągu najbliższych godzin nie tylko żaden owad mnie nie ugryzł, ale żadnego bzyczenia komarów nawet nie słyszałam. Nie nie, nie siedziałam w tym czasie w domu, powierzchni krzaczastych i trawiastych w moim otoczeniu było niemało ;)
 OFF! Tropical suchy aerozol

Ania: Co prawda w tropikach nie miałam możliwości go wypróbować, ale czasem mam wrażenie, że nasze wrocławskie wały insektami im dorównują. Zapach jak dla mnie jest jakiś... bardziej intensywny, z początku duszący. Mimo tego warto przemęczyć się te kilka sekund, bo chroni nas bardzo długo. Szczerze nie sprawdzałam z zegarkiem czy etykietowe 8 godzin sprawdzał się dobrze, ale ponad 5 godzin w "trawiastych" warunkach przesiedziałam i chyba pierwszy raz w życiu nie rozdrapywałam się później cała w domu;) Żadnego ukąszenia komara!

Joanna: Seria tropikalna nie różni się wiele od pozostałych. Mają dodatkowy napis, jakoby chronią przed komarami tropikalnymi, aczkolwiek nie było mi dane tego sprawdzić.
 OFF! Tropical atomizer

Ania: Opakowanie jest bardzo poręczne, dlatego to właśnie na niego padło podczas wyjazdu do Warszawy. Mimo że to duże miasto, podczas zwiedzania we wszelkich parkach i na skwerach wieczorem komarów było niemało. Sprawdził się w 100% - skończyłam bez pogryzień:) No dobra, w autobusie odkryłam jedno na palcu, ale dłoni nie dość że nie pryskam to jeszcze w międzyczasie kilkukrotnie zostały umyte, przez co specyfik nie miał tam dla siebie miejsca ;)
OFF! Max w aerozolu

Ania: W tym przypadku początki nie były zbyt przyjemne, bo po psiknięciu dosłownie zaczęłam się dusić. Był strasznie przytłaczający. Po kilkunastu sekundach spray "opadł", choć niemiły zapach czułam jeszcze przez kilka kolejnych minut. Nie ma co narzekać, w końcu to nie perfumy ;) Testowanym terenem były wały, a jak wiadomo - w pobliżu wody złośliwych owadów od groma. Tym razem nie zapomniałam o twarzy, zastosowałam go także na całe ręce, pomijając nogi (miałam długie legginsy). Czy działa? Zdecydowanie tak! Tylko następnym razem spryskam się nim cała... Jakie było moje zdziwienie, kiedy na dworze nie usłyszałam i nie widziałam w swoim pobliżu żadnego komara, a wracając do domu zobaczyłam dwa ugryzienia na niespryskanych nogach ;) Pozostałe części ciała bez zarzutów!



Joanna: Na pierwszy psik byłam przygotowana ze zmarszczonym nosem i nietęgą miną, przyzwyczajona do śmierdzących zapachów preparatów tego typu. Jakie było moje zdziwienie, gdy zapach, który się uwolnił był słodki i zupełnie nie drażnił! Wypróbowałam na ciele i w powietrzu. Nie chcąc brudzić ścian, zapsikiwałam komary na śmierć. Wystarczyły dwa krótkie "strzały" ;)














Jak widać, nie wszystkie nasze opinie są identyczne, dlatego najlepiej przekonać się na własnej skórze! :) Znów dość dawno nas tu nie było. A tyle się dzieje! W ostatnim czasie głównie czas poświęcam na Mistrzostwa Świata w siatkówce, zawitałam też na Memoriale Lekkoatletycznym w Warszawie z udziałem Usaina Bolta. Może w najbliższym czasie co nieco poopowiadam na temat tych sportowych wypadów, choć nie jestem przekonana czy kogokolwiek to zainteresuje... ;)
Pozdrawiamy!

sobota, 9 sierpnia 2014

A na deser...?

Cześć! Dzisiaj trochę o samych przyjemnościach ;)
Wielu początkujących w świecie FIT uważa, że będąc na diecie trzeba się wyrzec słodyczy i przyjemności z jedzenia. Otóż, to nieprawda. Przygotowałam kilka przepisów na desery, które podniosą poziom cukru w naszym organizmie, jednocześnie będąc niskokaloryczne. Czasami czujemy się wyzuci z energii i myślimy tylko o czekoladzie, słodyczach, a latem w szczególności o lodach. Gdy je jemy czujemy przypływ werwy, a gdy już skończymy przypływ wyrzutów sumienia, bo znowu nie dotrzymaliśmy obietnicy i wciągnęliśmy "zło".
Należy pamiętać, że nie można wyzbyć się cukrów z naszego jadłospisu. Nasz organizm również go potrzebuje tak samo jak białka, węglowodanów czy witamin. Jak więc przygotować to "mniejsze zło"?Zobaczcie sami ;)

K o k t a j l     m a l i n o w y
Czyli coś orzeźwiającego na upalne popołudnia. Prosty przepis = pyszny deser.
Składniki:  (5 małych porcji)
- 600g malin
- szklanka porządnie schłodzonego jogurtu naturalnego
- 4 łyżeczki cukru trzcinowego (bądź brązowego)
Przygotowanie:
Wszystko razem zblendować ;) Trudne jak cholercia.

Kalorie: ok. 85 kcal w jednej porcji.











P l a c e k    z    w i ś n i a m i
Czyli coś dla większych łasuchów!
Składniki: (blacha 20x30, 15 porcji)
- 1 kg wiśni
- 1,5 szklanki mąki
- 1/4 szklanki cukru trzcinowego
- 2 łyżeczki cukru waniliowego
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 jajka
- 1/4 szklanki oleju
- coś do posypania wierzchu placka
Przygotowanie:
Jajka rozdzielić, ubić białka na sztywno, dodać cukier, miksować, dodać żółtka, miksować, dolać olej, mieszać (nie miksować), dosypać mąkę, dodać proszek do pieczenia i cukier waniliowy, mieszając. Ciasto rozprowadzić na przygotowanej do pieczenia blaszce, następnie wyłożyć pozbawionymi pestek wiśniami i posypać dodatkiem (u mnie są to płatki migdałów). Polecam z wiśni wydusić troszkę sok, żeby placek nie był zbyt mokry. Sok można bez obaw wypić, samo zdrowie!
Piec w ok. 170-175 st. C przez ok. 45 min (po drodze sprawdzać ciasto, może już być gotowe ;) )
Kalorie: ok. 235 kcal w jednej porcji


D o m o w a    g a l a r e t k a
Składniki: (4 porcje)
- 5 pomarańczy
- 3 płaskie łyżeczki cukru trzcinowego
- 3 płaskie łyżeczki żelatyny
- opcjonalnie owoce do salaterek
Przygotowanie:
Wycisnąć sok z pomarańczy, kilka razy przelać przez sitko. Miąższ zjeść ;) Gotować w garnku, dodać cukier i żelatynę, mieszać i jeszcze chwilkę pogotować. Wlać do salaterek wypełnionych owocami (u mnie są to nektarynki), poczekać aż ostygnie i wsadzić do lodówki do stężenia.
Kalorie: ok. 150 kcal w jednej porcji

Uwielbiam jeszcze czipsy bananowe, które pokrojone w plasterki wystarczy podpiec w piekarniku przez ok. 15 minut przy 250 st. C. Jeden banan ma niecałe 110 kcal. Polecam też jeść gotowane jabłka na deser, np. z owsianką (ok. 150 kcal przy dwóch jabłkach) lub same gotowane na parze - pychota!

Może Wy macie jakieś sprawdzone przepisy na niskokaloryczne desery? ;)

środa, 30 lipca 2014

30kg mniej - da się? Da się!

Dawno nie było u nas posta motywacyjnego. Dziś nadszedł czas na nadrobienie! Jednak z małą różnicą... nie znajdziecie tutaj tumblr'owych czy instagram'owych fitnessek. Na naszym blogu zawitała 20letnia Paula, która podzieli się z Wami krótką historią w jaki sposób zrzuciła 30kg w ciągu dwóch lat. Ba, co tam kilogramy... Zobaczcie sami jaką metamorfozę przeszła jej sylwetka! Ale najpierw zapraszamy do zapoznania się z samą historią.

"Zacznę od tego, że nigdy nie byłam szczupła. Zawsze miałam kilka kg za dużo, potem kilkanaście, a na koniec już chyba kilkadziesiąt. Ocknęłam się, gdy po 19 urodzinach poszłam na zakupy i spodnie w jakie się mieściłam miały rozmiar 46/48. Nie wiem ile wtedy ważyłam ale coś sporo ponad 90 kg. Wzięłam się za siebie. Oczywiście najpierw zrobiłam to głupio - myślałam że jak przestane jeść to osiągnę cud. A co osiągnęłam? Wypadające włosy, słabe paznokcie, ogólne osłabniecie i oczywiście efekt jojo. W maju 2013 roku znów wróciłam do walki. Od swojej chrzestnej dostałam hula hop z masażerem (waga 2kg). Zaczęłam kręcić. Były siniaki i ból, ale podjęłam walkę :) Zaczęłam może banalnie, ale ograniczyłam słodkości , fast foody , zaczęłam pić duuuużo wody i duuuużo się ruszać. Codziennie godzina hula hop, spacer z psem około 3 km, 50-200 brzuszków, 50 przysiadów. Czasem spacer z psem zamieniałam na 10 km rowerem. Słodycze zastąpiłam owocami, a coca cole - wodą. I tak to trwało i spadało :) Pamiętam jak rok temu w sierpniu pojechałam do Łeby, ważyłam 82,5 kg i czułam się taka atrakcyjna :) Kilogramy spadały a załamań było parę. Ale ciągle walczę! Schudłam -30 kg. Teraz już nie są ważne kilogramy, lecz ujędrnienie ciała. Nigdy nie ćwiczyłam ze słynną Chodakowską, bo jej zwyczajnie nie lubię. Nie brałam żadnych spalaczy, bo się bałam. To, co osiągnęłam, udało mi się dzięki samej sobie :)"

Z naszej strony ogromne ukłony! Jak widzicie, najważniejsze jest racjonalne podejście i te "banalne" zmiany, o których wspominała Paula. Ale co tu więcej pisać, zobaczcie sami jaką przemianę przeszła :)


 waga: ponad 90kg


waga: 80kg


waga: 78kg


waga: 69kg

Postępy widać zarówno w figurze, jak i w samopoczuciu i akceptacji siebie ♥
Jeśli macie jakieś pytania, Paula chętnie na nie odpowie w komentarzach.
A więcej zdjęć - i tych starych i na bieżąco, znajdziecie na Jej photoblogu TUTAJ.

Bo najważniejsze to zaczynać z głową! :) Trzymamy kciuki, aby ta dwuletnia przygoda zmieniła się w styl życia, bo chyba nikt nie lubi zaprzepaszczać swoich osiągnięć :)

sobota, 26 lipca 2014

Dobre czy niedobre brzuszki?

Witajcie kochani! Nawet nie wiecie jak się cieszę, że w końcu mogę zasiąść przed laptopem i napisać coś dla Was. Pomimo, że są wakacje, a ja jestem bezrobotna i powinnam mieć więcej czasu niż pieniędzy, to jednak kwestia z czasem pozostawia wiele do życzenia. Zawsze znajdzie się ktoś, dla kogo ten czas muszę poświęcić...
Ale koniec marudzenia, jak mijają Wam wakacje? Znajdujecie czas na treningi? Mam nadzieję, że nikt nie zapomniał o trzymaniu formy ;)
Dzisiaj chciałabym poruszyć ważny temat, a mianowicie nasze kochane brzuszki. Jeżeli wykonujecie je (a powinniście ;) ) i po treningach bolą Was plecy, to jest to najważniejszy dowód na to, że robicie je niepoprawnie. Skąd więc wiedzieć, jak ćwiczyć je zdrowo dla naszego kręgosłupa?
Przygotowałam dla Was krótki instruktaż wiedzy "po brzuszkach" z własnego doświadczenia.

sobota, 19 lipca 2014

Sporty zespołowe



U każdego, kto dąży do sylwetki dla siebie idealnej, zauważyłam że główną wagę poświęca się treningom indywidualnym.
Treningi funkcyjne w domu, na siłowni, lekkoatletyka (najczęściej bieganie), pływanie.
Nie powinniśmy jednak zapominać o sportach zespołowych, które od czasu do czasu powinny pojawić się w naszym planie treningowym jako uzupełnienie.
Warto wybrać sporty uprawiane na świeżym powietrzu, jeśli zazwyczaj nasze ćwiczenia wykonywane są w domu i na odwrót - jeśli trening zazwyczaj odbywa się na dworze, warto wypróbować czegoś na hali.

wtorek, 15 lipca 2014

Poranne bieganie

Od zawsze lubiłam znajdować wymówki, aby nie poćwiczyć czy nie iść pobiegać. Uwielbiam ruch, ale dopóki nie zacznę - ciężko jest mnie do czegokolwiek namówić. A to zmęczenie po całym dniu nauki, a to trzeba coś posprzątać, ugotować obiad, wyjść coś załatwić... Powodów jest milion, a skuteczne rozwiązanie (przynajmniej dla mnie) jedno - biegać rano! Szczególnie teraz w lecie, kiedy późniejsza pogoda utrudnia nam wykonywanie każdej aktywności fizycznej. Ale czy może być coś przyjemniejszego od biegu przy wschodzącym słońcu? Nie sądzę! :)





czwartek, 3 lipca 2014

Wakacyjna forma? Plany na lipiec

Przyznam, że im mniej tu piszę, tym mniejszą mam motywację do czegokolwiek. Nie sądziłam, że pisanie bloga może być takim motorem napędowym do fit życia! Jako że wakacyjny wyjazd nad morze czeka mnie za około 3 tygodnie, najwyższa pora jeszcze bardziej wziąć się w garść, żeby móc pochwalić się ładną sylwetką na plaży i nie tylko :)

Jeśli chodzi o dietę - nie narzekam. Owoce sezonowe to coś, co kocham najbardziej i właśnie one goszczą najczęściej na moim talerzu. Mimo wszystko nadal nie pozbyłam się słodyczy ze swojego jadłospisu... Może macie jakieś sprawdzone sposoby na te słodkie potwory, które są moją zmorą od dawna? ;)

czwartek, 19 czerwca 2014

Ćwicz z Kasią Wysocką - KONKURS!

Hej Kochani :) Tak, tak, długo nas tu nie było. Nie myślcie sobie, że o Was zapomniałyśmy! Niebawem tu wrócimy, znów będziemy się z Wami dzielić naszą zdobytą wiedzą, ciekawostkami i elementami z naszego fit-życia, ale moje ostatnie ciągłe odwiedziny u lekarzy i (od jutra) pobyt w szpitalu oraz kolejne sesje, egzaminy i inne "natręctwa" związane ze studiami Joanny skutecznie nam to uniemożliwiają...

Ale jako że i Wy w tych ciężkich chwilach ciągle tu zaglądacie i na co dzień w ćwiczeniach wciąż po drugiej stronie ekranu towarzyszy mi niezastąpiona Kasia Wysocka, o której już tu wcześniej pisałam, mamy dla Was konkurs! Wydawnictwo CHIC przekazało nam 3 płyty dla naszych czytelników! ♥

środa, 7 maja 2014

Kiedy bieg to za mało...

3 miasta, tysiące uczestników, wymagająca trasa i przeszkody do pokonania. Polska doczekała się swojego odpowiednika, popularnego za granicą Spartan Race. Men Expert Survival Race 2014 to pierwsza edycja ogólnopolskiego biegu ze specjalnie przygotowanym torem przeszkód.

Na uczestników czekać będzie 5 lub 10 km trasa z kilkunastoma przeszkodami do pokonania. Czego powinni się spodziewać? Wspinaczki, czołgania, przeskakiwania, przenoszenia ciężkich przedmiotów, podciągania i wielu innych elementów, do których nie przywykli trenując tradycyjne bieganie. Jedynym ograniczeniem jest tutaj… wyobraźnia organizatorów, dlatego warto przygotować się na najróżniejsze, często zaskakujące przeszkody.

czwartek, 1 maja 2014

Trening funkcjonalny z Kasią Wysocką

Cześć! Niejednokrotnie powtarzałam, że jeśli ćwiczę w domu, zazwyczaj stawiam na zagraniczne trenerki, bo żadna z polskich mnie nie zachwyciła i nie zachęciła do ruchu. Ale czuję, że w końcu znalazłam coś dla siebie! Kasia Wysocka jest wykładowcą AWF we Wrocławiu, instruktorką fitness i nie tylko - więcej o Niej możecie przeczytać na stronie wydawnictwa płyty, chyba nie ma sensu abym to kopiowała :)

Co szczególnie ujęło mnie w całej płycie?
Po pierwsze, i co chyba najważniejsze, każde z ćwiczeń jest starannie opisywane chwilę przed wykonaniem. W tym czasie mamy kilka sekund na odpoczynek - marsz. Są 3 wersje ćwiczeń: najłatwiejsza, trudniejsza i najtrudniejsza. Jeżeli na początku nie damy rady wykonać wszystkich trzech, dobrą alternatywą jest powtórzenie łatwiejszej wersji w miejscu tej trudnej. Każde powtórzenie trwa 20 sekund. Ogromnym plusem jest dla mnie wyświetlający się na ekranie zegar, który odlicza każde upływające sekundy.

sobota, 26 kwietnia 2014

Myprotein i Thermopure

Cześć! Miesięczna przygoda z testowaniem kolejnego produktu dobiegła końca, więc postanowiłam podzielić się z Wami tutaj opinią. Wspominałam już jakiś czas temu o firmie Myprotein, dziś przedstawię trochę więcej informacji. Nie będę przeciągać, bo zaraz wychodzę biegać, tak więc przejdźmy do rzeczy! :)

Myprotein to brytyjska firma, która posiada swój sklep internetowy, gdzie każdy znajdzie coś dla siebie - zarówno osoby zaczynające przygodę ze sportem, jak i ci bardziej doświadczeni, mężczyźni i kobiety. Wystarczy wybrać odpowiednią kategorię, dzięki czemu wyszukiwanie produktów staje się o wiele prostsze. Dla wielu osób utrudnieniem może być język, choć podobno już niedługo może powstać jej polska wersja.
Dlaczego według mnie warto wybrać Myprotein? Duży wybór produktów, niska cena, a przede wszystkim wysoka jakość są dla mnie najważniejszymi wyznacznikami. Zresztą, nie tylko dla mnie, sprawdźcie ilość fanów na Facebook'u czy opinie o samym sklepie ludzi z całego świata! Plusem jest także sprawny i miły kontakt. Wysyłka do Polski kosztuje £4.95. Czy to dużo? Nie sądzę, ceny przesyłek polskich firm są porównywalne.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Świąteczny rok bloga :)

Cześć Kochani! Po pierwsze chciałybyśmy oczywiście złożyć Wam życzenia świąteczne. Abyście spędzili te kilka dni w miłej, rodzinnej atmosferze i żeby stos jedzenia na stole nie zaprzepaścił drogi do celów, jakie sobie wyznaczyliście :) Po wielu godzinach krzątaniny, sprzątania i gotowania usiądźmy i odpocznijmy. W końcu do wakacji zostały jeszcze dwa miesiące ciężkiej pracy! No i standardowo - smacznego jajka, żebyście za bardzo nie zmokli w Lany Poniedziałek, Wesołych Świąt! ♥

niedziela, 13 kwietnia 2014

Callanetics - program dla zaawansowanych

Cześć! :) Dość długo mnie tutaj nie było, a to za sprawą, jak pewnie wiecie, szkoły i natłoku innych obowiązków. Niestety pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć.
Dzisiaj chciałam zakończyć program Callanetics zestawem ćwiczeń dla zaawansowanych. To mieszanka ćwiczeń z programu jednogodzinnego z małymi zmianami plus nowe egzemplarze dla tych, którzy mają bardziej rozwinięte i mocne mięśnie, zarówno brzucha jak i rąk, nadgarstków czy pleców i nóg. To świetna opcja dla tych, którzy szukają nowych pomysłów na ćwiczenia, a internetowe propozycje są już opanowane do perfekcji ;)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Zgrabna pupa to podstawa!

Wiecie, że do wakacji zostało jedynie 77 dni?! Oczywiście, każdy wyjedzie na urlop w innym czasie, jednak sporo osób wyznaczyło sobie ostateczny termin
efektu wow właśnie "do wakacji". A przecież zgrabna pupa w krótkich szortach czy spódniczce na lato to podstawa! To jak, w tym roku wychodzimy na plażę z dumą? :)

Popularne wyzwanie Squats jest dla mnie po prostu zbyt nudne, a przede wszystkim kolana bolą mnie nawet kiedy chodzę, a co dopiero przy zginaniu ich w takiej ilości powtórzeń, mimo iż robię to poprawnie... W związku z tym postanowiłam znaleźć kilka zestawów ćwiczeń, które są bardziej urozmaicone, a ćwiczenie staje się o wiele przyjemniejsze niż monotonne squaty.

Zapraszam do zapoznania się z nimi poniżej.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Powrót do biegania - podejście ostateczne!

Cześć! Ostatnio wszystko jakoś słabo mi idzie... szczególnie jeśli chodzi o ruch i zdrowe odżywianie, a stres spowodowany szkołą zdecydowanie temu nie sprzyja. No cóż, nie ma co się nad sobą użalać, przede mną kolejny początek i mam nadzieję, że ostatni jeśli nie przerwę dobrej passy :)

Zaczęło się oczywiście od śniadania. Przyznam się, że nienawidzę kombinować w kuchni, szczególnie rano, kiedy jestem jeszcze zaspana, a przede wszystkim - nigdy nie mam czasu. Dlatego zazwyczaj robię po prostu kanapki. Tym razem z sałatą, żółtym serem, szynką, ogórkiem i rzodkiewką.

czwartek, 3 kwietnia 2014

MyProtein - batony, witaminy, suplementy

Cześć! Dziś mamy dla Was recenzje na temat produktów MyProtein. Paczka doszła do nas już jakiś czas temu, więc zdążyłyśmy wszystko przetestować :)
Zacznijmy więc od początku. Kurier przyniósł paczkę do domu. Karton był dość duży w porównaniu do zamówionych produktów, ale jak się okazało - wszystko dla bezpieczeństwa produktów. W środku były poduszki powietrzne (nadmuchane opakowania), aby wszystko trafiło w nienaruszonym stanie. Jak się okazało po otwarciu - dobrze spełniły swoje zadanie. Po wyjęciu rzeczy z kartonu trochę się zawiodłam i zdziwiłam zarazem, ponieważ spotkała mnie warstwa... brudu i wszechobecnego kurzu. No cóż, zdarza się i najlepszym, zamówienie trafiło pod prysznic, ważne że zawartość w środku była w takim stanie, w jakim powinna przyjść :)

niedziela, 30 marca 2014

Wiosna depcze nam po piętach :)

Witajcie :) W końcu poczuliśmy z powrotem ciepłe słońce na naszych twarzach, więc postanowiłyśmy wygospodarować trochę czasu i zrobić parę wiosennych ujęć. W mieście trochę bardziej zielono, ale podmiejskie aleje również nabierają powoli kolorów.

czwartek, 20 marca 2014

Deska desce nierówna

Cześć! :) Po raz kolejny przepraszamy, że jesteśmy tu tak nieregularnie, ale bez zmian naszym wytłumaczeniem pozostaje szkoła... Wciąż czytam co dzieje się u Was i tak motywujecie do działania, że mimo wszystko wolę wstać i zrobić coś pożytecznego, przez co czasu na nowy post czy skomentowanie Waszych blogów nie starcza. Z pewnością to nadrobimy, jak zawsze, bo jak już pewnie wiecie - my nigdy się nie poddajemy! :)

sobota, 15 marca 2014

Nasz dzień w Pure Jatomi Fitness

Cześć! Niejednokrotnie wspominałyśmy, że mamy karnety na siłownię Pure Jatomi Fitness.
Sprzętu jest tam niemało, zarówno do zajęć cardio, jak i siłowych, dość bogata oferta zajęć grupowych, a trenerzy są zawsze pomocni - przynajmniej w jednym z wrocławskich klubów, bo o innych słyszałam przeróżne opinie. I chyba na tym plusy by się kończyły, bo dość często mam wrażenie, że klub liczy na jak największą ilość podpisanych umów w ogóle nie zwracając uwagi na tych, którzy karnety już posiadają.
No dobra, zamierzeniem posta było pokazanie Wam jakich sprzętów zazwyczaj używamy, zobaczcie sami na zdjęciach poniżej! Z góry przepraszamy za nasze miny haha :)



środa, 12 marca 2014

Przezwyciężanie problemów

Witajcie!
Natłok zajęć nie daje żyć spokojnie oraz nie pozwala mieć chociaż chwili na relaks. Nawet, jeżeli mam chęć zrobić coś ponad to, co muszę, to już wczesnym wieczorem nuży mnie sen. Codzienne wstawanie wcześnie rano, żeby zdążyć na zajęcia, zabiera mi resztki energii. A dopiero się zaczęło!
Dlatego dzisiejszy temat posta to przezwyciężanie problemów.

niedziela, 9 marca 2014

Callanetics - uwaga na plecy!

Niedawno zaczęły doskwierać mi bóle pleców. Podejrzewam, że na ten ból nałożyły się takie czynniki jak: dźwiganie ciężarów przy pracach domowych, wielogodzinne utrzymywanie tej samej pozycji siedzącej najpierw na uczelni, a później w domu, przy komputerze i książkach, treningi, sprzątanie...
Zaczęłam wykonywać ćwiczenia, które poleca Callan Pinckney i zauważyłam znaczny spadek napięcia w kręgosłupie. Nie zniwelowały jeszcze bólu, ale przynajmniej go stłumiły. Myślę, że za jakiś czas, poradzę sobie z nim i będzie przychodził do mnie sporadycznie.

sobota, 8 marca 2014

Wiosenny spacer

Cześć! Na początek - wszystkiego najlepszego, drogie Panie! Oby wszystkie nasze marzenia się spełniły, abyśmy osiągnęły każdy wyznaczony cel i dążyły do własnego ideału :)
Ostatnio trochę rzadziej tutaj zaglądamy, ale przy takim nawale nauki po feriach wcale nie jest łatwo. Wczoraj poszłam na dość długi spacer po Wrocławiu, co zdecydowanie wyszło mi na dobre, a dodatkowe 10km ruchu zawsze na plus ;) Pogoda nie była wyśmienita, bo jak będziecie mogli zobaczyć na zdjęciach poniżej, wiał mocny wiatr przez co wydawało się, że jest strasznie zimno, a Wrocław już przyzwyczaił się do tych wiosennych temperatur. Dziś z rana pomagałam przy organizacji biegu zBiegiemNatury, ktoś z Was brał udział w jakimkolwiek? Świetna sprawa, może i ja wystartuję w kolejnej edycji!
Poniżej kilka zdjęć - ja, Wrocław, nowe rzeczy i początek wiosny :)