piątek, 27 maja 2016

Czekolada na zdrowie


Dbając o siebie często ograniczamy słodycze. Wszyscy wokół powtarzają, że najzdrowiej będzie zrobić/upiec coś samemu, ale co w sytuacji kiedy nie mamy czasu, nic nie jest gotowe, a my mamy ochotę na odrobinę "cukru" właśnie w tym momencie? Z pomocą przychodzi czekolada - mimo że z nazwy gorzka, wciąż jest słodkością.

Gorzka czekolada ma niski indeks glikemiczny, dzięki czemu nie powoduje nadmiernego wydzielania insuliny. Zawiera węglowodany, które dostarczają nam energii, żelazo, magnez, teobrominę pobudzającą organizm oraz fenylotylaminę, która wytwarza pozytywne endorfiny.

Jedzenie kilku kostek (nie całej;) ) gorzkiej czekolady dziennie nie spowoduje że przytyjemy, nie wpłynie negatywnie na nasz organizm, a wręcz przeciwnie - zapobiega rozwojowi chorób serca, chroni przed nowotworami, opóźnia proces starzenia, poprawia humor. Co więcej, jest polecana osobom na diecie, ponieważ powoduje długotrwałe uczucie sytości, zmniejsza apetyt na tłuste i słone potrawy. Z innych badań wynika również, że czekolada o wysokiej zawartości kakao chroni skórę przed promieniami UV.

Gorzka czekolada, w przeciwieństwie do mlecznej, nie działa negatywnie na nasze uzębienie, nie powoduje próchnicy, ubytków w szkliwie. Jest mniej kaloryczna, jednak nie powinniśmy się tym tłumaczyć jedząc całą tabliczkę dziennie - wszystko z umiarem! Jej zalety ciągną się długą listą, a wad można szukać z lupą.

Pamiętajmy jednak, że pełnowartościowa gorzka czekolada zawiera co najmniej 70% ziarna kakaowego, jednak im więcej tym lepiej! Wraz ze wzrostem zawartości kakaa, spada zawartość białego cukru.


Dla osób, które nie lubią smaku "czystej" gorzkiej czekolady, powstały wersje np. z orzechami czy z owocami. Można ją wykorzystać do samodzielnie stworzonego musli, do ciasta (zamiast mlecznej czekolady wprowadzimy nieco zdrowszy akcent), w internecie można znaleźć również wiele przepisów na połączenie czekolady z... mięsem! A na zbliżające się upały polecam samemu stworzyć lody właśnie z gorzkiej czekolady - pycha!

Lubicie gorzką czekoladę? A może macie jakiś inny ulubiony sposób przyrządzania czegoś w połączeniu z czekoladą?

środa, 18 maja 2016

Trenuj, szalej i pytaj co dalej!

Trenerów personalnych w ostatnim czasie przewija się naprawdę sporo. Fanpage, strony internetowe, na każdym kroku spotykamy wciąż nowych i nowych. Z czyjej pomocy skorzystać? Kto jest wart uwagi i zaufania? Dla mnie odpowiedź jest prosta. Współpracę warto nawiązać jedynie z kimś, kto dalej pozostaje człowiekiem, a nie jedynie maszyną do rozsyłania planów treningowych. Dzisiejszy post nie będzie opierał się na reklamie, o nie! Znajdziecie tutaj kilka cennych (według mnie) uwag od trenerów personalnych - tych, którzy dalej są ludźmi :) Będę przytaczała tutaj fragmenty wypowiedzi, starając zawrzeć się wszystko co najważniejsze, jednak wszystkie teksty pochodzą z Fanpage poniższych osób i tam znajdziecie pełne treści. Zgadzacie się z poniższymi opiniami? Wolicie takie podejście czy ślepe dążenie do celu?

"Wiele kobietek, mówię tu o tej grupie, która wyszła kilka lat temu z wieku nastolatki czyli powiedzmy te w granicach 20-24 lat bardzo surowo i nie zawsze adekwatnie podchodzi do swojego ciała. O co mi konkretnie chodzi? Fajnie jest mieć wysoko postawione cele i być w stosunku do siebie wymagającym. Dzięki temu mamy szanse osiągnąć więcej i dojść tam gdzie pragniemy.
Niekiedy jednak pewne założenia, które sobie stawiamy mogą wywołać w nas frustracje, które są totalnie…jakby to powiedzieć- błędne. Pisałam wam nieraz o dziewczynach, które narzekają na swoje biodra, łydki, czy szaleją na punkcie przerwy między wewnętrzną stroną ud. Wiele z nas (piszę również o sobie, bo też przerobiłam ten etap) zapomina o jednej bardzo istotnej rzeczy, kiedy wymagamy od siebie takiej wagi, takich ud czy bioder jak miałyśmy np: na studniówce, albo jako 19 latki... Wiele Pań zapomina, że nie można za wszelką cenę dążyć do wyżej wymienionych ideałów, z jednego prostego powodu: zamieniłyście się w kobiety.Wasze hormony funkcjonują inaczej, wasza budowa z czasem też może się zmieniać dążąc do tego, co narzuca genetyka.
"
~Sylwia Szostak


"Jeśli NIKT Cię nie rozumie...
Jeśli nic Ci ostatnio nie wychodzi...
Jeśli czujesz się WYPALONY....
Może nadszedł czas aby zastanowić się nad SOBĄ i określić nowe CELE.
Może wystarczy po prostu trochę odpocząć i naładować BATERIE.
Może czas trochę pomysleć trochę o SOBIE.
Pamiętaj, że nie jesteś MASZYNĄ tylko człowiekiem i każdemu zdarzają się GORSZE dni..., które trzeba przeczekać, bo po nich ZAWSZE zaświeci SŁONKO"

~Michał Karmowski


"Nadal mam te mięśnie, nadal tę determinację do zmieniania świata, ale mam już za sobą doświadczenie i świadomość, że lajki pod zdjęciem, plastikowy puchar, czy poklepanie po plecach przez setki osob, nie zwrócą mi zdrowia i pięknych chwil z ludźmi, którym wykrzykiwalam w twarz "zawody!". Jestem szczęśliwa, bo mogę jeść owoce, a jak mam ochotę, to nawet i czekoladę.
Jestem dumna z tego, że podjęłam wyzwanie, z tego, co osiągnęłam i z tego, że dałam świadectwo mojej silnej woli. Jestem też dumna z tego, że teraz potrafię się cieszyć moją codzienną formą, bez wmawiania sobie, że jestem zalana. Wyglądam dobrze w sukience, pójdę ze znajomymi na pizzę, a moja kochana babcia nie musi się martwić, że skoro na przedramionach widać mi żyły, to na pewno jestem chora.
Zawodowej formy nie da się utrzymać na co dzień, bez rozstroju układu hormonalnego i bez spartańskich restrykcji, odwodnienia i nasmarowania bronzerem."



"nie, bo nie umiem, a oni umieją i będę wyglądać jak idiota"

Jeśli przedwczoraj ktoś z Was poczuł mikrotrzęśnienie ziemi w okolicach godziny 22, to najmocniej przepraszam. Byłam to ja, początkujący użytkownik rolek, która mknąc na nich przez toruńskie przestworza niczym perszing, a zapomniawszy najpierw pojąć zdolność hamowania, próbowałam ratować swe skromne życie i zdrowie chwytając znaku drogowego ostrzegawczego "ustąp pierwszeństwa przejazdu". Nie ustąpiwszy, z właściwą dla nosorożca gracją i siłą, doprowadziłam do zderzenia z wyżej wspomnianym znakiem, w pozycji na okrak, zjeżdżając po metalowej rurce w kreskówkowym geście.
Mogłabym udawać, że to występ poledance (zdarzenie miało świadków), jednak po prostu przyznam, że walnęłam jak głupia w znak drogowy. I mam trochę żalu do producenta damskiego zestawu ochraniaczy, że nie przewidział elementu na kość łonową. 😜
Wygrzebując się z tej kuriozalnej i żenującej katastrofy komunikacyjnej, uświadomiłam sobie, dlaczego całe życie idę do przodu.
Każdy w jakiejś dziedzinie jest ekspertem, a w innej żółtodziobem. Grunt, to sobie na ten żółtodziobizm pozwolić. 

~Magda Foeller

"Nie starajmy się być idealni, wyznaczajmy sobie realne cele, wizje siebie, nikt nie jest idealny, ideałòw nie ma!:) ale każdy z nas jest wyjątkowy!
Każda, próba, porażka czy sukces uczy nas czegoś nowego! Próbuj, ryzykuj, walcz i z uśmiechem idź przez życie!
"
~Kasia Dziurska


"Nikt nie zaczyna swojej przygody z tym sportem i zdrowym odżywianiem, zabawą pojęciem diety z wielką miłością. Każdy z nas zaczyna niepewnie, niby zdeterminowany do zmian ale z dystansem i strachem, że się nie uda. W większości przypadków zaczynamy traktując to jako pewnego rodzaju karę, coś nieprzyjemnego lub zajawkę bez zobowiązań.
Miłość pojawia się w momencie kiedy widzisz ten pierwszy efekt, kiedy poprawiasz swoje niedoskonałości, kiedy usłyszysz najmniejszy komplement, kiedy zwiększasz swoją siłę, kiedy czujesz, że Twój organizm lepiej działa lub co najważniejsze: kiedy w Twojej głowie pojawia się często spotykany głos "słuchaj, dzisiaj odpuść, odpocznij", a Ty po trzech sekundach ciszy automatycznie odpowiadasz "słuchaj, pier*ol się" i zakładasz torbę na ramię..."
~Daniel Majewski


Jakie macie doświadczenia z trenerami personalnymi? Motywują Was w jakikolwiek sposób czy wolicie działać na własną rękę? A może mamy tutaj jakiegoś trenera personalnego? :) Zachęcam do rozmowy!

niedziela, 8 maja 2016

Powrót na siłownię + efekty


Witajcie :)
Wracam po - nawet już nie chcę mówić (w tym liczyć) - jakim czasie. Taka długa przerwa była podyktowana tym, że niestety los doświadczył mnie dwóch wypadków samochodowych, przez co musiałam odbyć trzy rehabilitacje. W związku z tym, na ten czas, mogłam zapomnieć o siłowni i ćwiczeniach, które zrewolucjonizowałyby moją sylwetkę... niestety.

Ale na szczęście koniec tego patosu, bo wróciłam już na siłownię i znowu trenuję, jeszcze ciężej i mocniej niż wcześniej :) Dodatkowo zdobyłam już tytuł inżyniera i w związku z tym myślę, że trzeba zaktualizować nagłówek naszego bloga - teraz moim celem jest magister ;)
Chciałabym podzielić się z Wami moją historią, jak to, po takim splocie wydarzeń, wróciłam na siłownię ;)

Aby nie zagłębiać się z szczegóły opowiem Wam baaardzo skróconą wersję.
Oczywiście w wypadkach ucierpiał mój kręgosłup, więc nie mogłam podnosić ciężarów. Jakiekolwiek prace domowe sprawiały mi ból, sprzątanie, gotowanie. Mogłam zapomnieć o długich spacerach. Na rehabilitacji zalecono mi ćwiczenie prostownika grzbietu i całych pleców ogólnie, żeby odciążały kręgosłup w codziennym życiu.
Swój powrót zaczęłam od wszystkim znanych ćwiczeń z Mel B i CentrumSportowca.pl. Głównie ćwiczyłam pośladki i nogi, ale nie zapominałam o brzuchu, a także - określając ogólnie - górze. Pamiętałam, że plecy są moim priorytetem.

W odzyskaniu sprawności kręgosłupa nieoceniona była (i nadal jest) rolka, o której szczegółowo napiszę Wam w kolejnym poście. Dodatkowo w prezencie dostałam kettel o wadze 6 kg i zaczęłam ćwiczyć :)


Po półtorej mięsiąca uznałam, że lekkie ćwiczenia z Mel B nie są dla mnie wystarczające i pomyślałam o powrocie na siłownię. Trafiłam na świetną ofertę karnetu i teraz płacę 26 zł miesięcznie, co jest mega plusem, przynajmniej nie czuję upływu gotówki z portfela.
I tak rozpoczęła się moja przygoda.

Poniżej prezentuję Wam pośladkowy efekt, który wypracowałam w czasie dwóch miesięcy uczęszczania na siłownię (2-3 razy w tygodniu (nie zawsze udawało się 3 razy ;) )).


Mój trening zawiera: rozgrzewkę, ćwiczenia siłowe oraz rozciąganie. Utrzymuję progres z tygodnia na tydzień. Unikam ćwiczeń cardio, ponieważ nadal jestem na nadwyżce kalorycznej i nie potrzebuję spalania, dodatkowe kalorie przydają mi się do budowania mięśni.
W najbliższym czasie postaram się przedstawić swój plan treningowy, dajcie znać, jeśli jesteście ciekawe :)
Tymczasem uciekam na trening! :)