Witajcie :) W końcu spędzam wolny od pracy dzień w domu. Co
prawda musiałam podskoczyć na sekundkę na uczelnię, zanieść podanie, ale to nic
w porównaniu do innych dni wolnych, kiedy to tylko wtedy mam czas na
załatwienie jakichkolwiek spraw, bo w pracy jak jestem, to od rana do wieczora.
Mam wrażenie, że każdy pracujący dzień jest wyrwany z życiorysu. Ale lubię
swoją pracę, tak czy siak, pomimo minusów, jak to bywa w każdej z nich ;)
Dzisiaj wykonałam moje combo, czyli zestaw ćwiczeń Mel B: rozgrzewka, pośladki,
nogi i brzuch. Wymęczyłam się okropnie i stwierdzam, że najgorsze były nogi. Aż
mi się w głowie zakręciło z tego wysiłku! W planie były też Tiffoczki, ale...
nigdy w życiu po czymś takim!