Prawie dwa tygodnie temu wróciłam ze
słonecznych południowych Włoch, prosto do szkoły, by znowu zasmakować
ciężkiego, studenckiego życia. Szkoła wykańcza, naprawdę. Szczególnie jak
trzeba siedzieć w niej dwa razy w tygodniu po dziesięć godzin, oczywiście nie
zapominając o - w sumie - ośmiogodzinnych zajęciach w pozostałe dni. Nie ma
co narzekać.
Hm... poprawka. JEST na co narzekać. Po
takiej tygodniowej dawce, nie ma się siły uczyć, a co dopiero utrzymywać dietę,
chodzić regularnie na siłownię i kształcić się z zakresu "co trzeba, a
czego nie można" robić podczas walki o samą siebie.
Poza tym, ciężko jest jeść regularnie, mając
co prawda piętnastominutowe przerwy, które jednakże dziekanat i bieganie po
kampusie skutecznie wypełniają.
Podczas pisania tego postu, dochodzę do
pewnych - mam nadzieję trafnych - wniosków:
PORA ZORGANIZOWAĆ... SIEBIE.
Długo mi to zajęło, naprawdę - dotarcie do
tego faktu i uświadomienie sobie, że moje życie nie jest uporządkowane. Muszę
zacząć od asertywności. Już nie raz w ciągu kilku dni "łapałam się"
na tym, że ludzie mają wpływ na moje decyzje.
To samo tyczy się jedzenia. Ale nie chcę
rozpamiętywać swoich wakacyjnych "nieasertywnych" błędów.
Muszę przestać rozmyślać o tym, co było
kiedyś i zająć się teraźniejszością. Przestać zamartwiać się problemami i
sytuacjami, których i tak nie zmienię, bo decyzje nie zależą ode mnie. MUSZĘ
SKUPIĆ SIĘ NA SOBIE, a wszystko będzie dobrze.
Dlatego: szkoła, nauka, większe skupienie się
na sobie, na zdrowiu, urodzie, pielęgnacji i sporcie. Bo czuję, że tracę to, co
kiedyś miałam. A mianowicie - pewność siebie.
Okey, koniec tych smutów. Przepraszam Was,
ale tylko tak potrafię uświadamiać sobie pewne sprawy. Bo właściwie nie mam, do
kogo mówić. A przynajmniej nie o takich rzeczach.
Jak tylko wyzdrowieję z męczącego kataru i
wrócę z piątkowej siłowni, od razu powiadomię Was, jak się trzymam. Mam
nadzieję, że przebiegnę o przynajmniej trzy kilometry więcej, niż pięć sprzed
tygodnia.
Miłego wieczoru!
ahh studia wiem co czujesz. Szkoła potrafi człowieka wykończyć
OdpowiedzUsuńszybciutko zdrowiej :)
Skup się na sobie, to bardzo dobry pomysł!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie!
Najważniejsza jest organizacja czasu,,ja lepiej działam jak mam wszystko zaplanowane. Później tylko silna wolna, żeby trzymać się planu
OdpowiedzUsuń__________________________
och zazdroszcze zarowno wyjazdu i motywacji :)
OdpowiedzUsuńzapraszamy w wolnej chwili :)
życzę wytrwałości!
OdpowiedzUsuńnie poddawaj się :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńPowodzenia!:)
OdpowiedzUsuńzdrówka
OdpowiedzUsuńmoja droga! właśnie regularne ćwiczenia bardzo pomogłyby Ci w zorganizowaniu siebie ;) zacznij działać! trzymam kciuki : )))
OdpowiedzUsuńWłochy.. uwielbiam! i marzę o tym, żeby znowu tam wrócić :) a co do skupiana się na sobie, oby każda z Nas umiała to zrobić!
OdpowiedzUsuńświetny blog :)
OdpowiedzUsuńobserwuję, pozdrawiam i zapraszam do siebie
ilovemystyle13.blogspot.com
powodzenia!:)
OdpowiedzUsuń