Cześć! Ostatnio wszystko jakoś słabo mi idzie... szczególnie jeśli chodzi o ruch i zdrowe odżywianie, a stres spowodowany szkołą zdecydowanie temu nie sprzyja. No cóż, nie ma co się nad sobą użalać, przede mną kolejny początek i mam nadzieję, że ostatni jeśli nie przerwę dobrej passy :)
Zaczęło się oczywiście od śniadania. Przyznam się, że nienawidzę kombinować w kuchni, szczególnie rano, kiedy jestem jeszcze zaspana, a przede wszystkim - nigdy nie mam czasu. Dlatego zazwyczaj robię po prostu kanapki. Tym razem z sałatą, żółtym serem, szynką, ogórkiem i rzodkiewką.
A na drugie śniadanie porcja owoców :)
A co do tematu posta... Bieganie. Próbowałam już wielokrotnie do niego wrócić, jednak wychodzenie na krótką przebieżkę co 2 tygodnie nie skutkowało niczym dobrym. Szczególnie, że zazwyczaj zamiast na wybieganiu kończyło się na interwałach. Nawet nie wyobrażacie sobie jak ciężko jest mi się przestawić ze sprintów na długie, powolne biegi. Tym razem pora coś zmienić. Wiem, że moje wyniki na początku będą okropne, bo ciężko jest mi przebiec równomiernym tempem nawet króciutki kilometr! Ze świadomością, że z każdym kolejnym razem będzie lepiej, zaczynam przeplatając bieg z szybkim marszem :) Na razie będę biegać 3 razy w tygodniu - wtorki, czwartki, soboty. Dodatkową motywacją będzie fakt, że przynajmniej na tych początkach będę biegać z przyjaciółką. Trzymajcie kciuki!
Ja już jestem z siebie dumna. Wczoraj rano, kiedy wszyscy odsypiali piątkowe imprezy lub przecierali zaspane oczy patrząc przez okno na dwór, gdzie niesamowicie lało, ja wyszłam pobiegać.
Tak jak wspominałam, był to bieg przeplatany z marszem. Wiem, że nie ma się czym chwalić, bo ani dystans, ani prędkość nie zachwycają, ale mimo wszystko jestem z siebie dumna, że nie zrobiłam z tego wyjścia kolejnych interwałów sprinterskich... ;) A od "czasu trwania" można odjąć koło 3 minut stania pod bramą i wchodzenia po schodach, gdzie endomondo odległości niestety nie mierzy haha :)
Gdybym w któryś z wyznaczonych dni nie wyszła pobiegać, proszę o motywujące kopniaki w tyłek! :)
trzymam kciuki, żeby Ci się udało :)
OdpowiedzUsuńja też trzymam kciuki :) ja sie nie mogę zmotwować ;/ :( juz od paru tygodni zaczynam odchudzanie xD ;/
OdpowiedzUsuńpodobno jest jakaś aplikacja, która płaci nam za to że się poruszamy, biegamy - ale nie próbowałam jej jeszcze :D
OdpowiedzUsuńfabrykaszczesciaaa.blogspot.com
Uda się uda!
OdpowiedzUsuńtrzymam za Ciebie kciuki!dasz radę:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Ja niestety nie mogę biegać przez kolana.;/ Też uwielbiam takie śniadania.
OdpowiedzUsuńrównież trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńprzesyłam konkretnego kopa w d... :D
OdpowiedzUsuńsame pyszności ;) powodzonka :*
OdpowiedzUsuńDasz radę! trzymam za Ciebie kciuki :)
OdpowiedzUsuńTak to jest z początkami... Mi najlepiej biega się wieczorem :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Życzę sukcesów ;)
positiveattitudetowards.blogspot.com
Ale smakowicie wygląda :) Obserwujemy?
OdpowiedzUsuńja również nie mam siły kombinować rano w kuchni :) jedyne na co mam ochotę wtedy do kawa, poza tym zawsze mam mało czasu więc zazwyczaj sięgam po musli z joguratem nat. i owocami. A co do biegania to takie przeplatanie z marszem to bardzo dobra forma treningu. Nie poddawaj się, będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńja i tak Cię podziwiam że masz ochotę biegać. Mnie samo bieganie tak nudzi, że masakra, wolę robić szybkie i intensywne rozgrzewki w domu lub skakać na skakance. A co do śniadań w kuchni, mam tak samo. Jak wstaje rano nie chce mi sie zupełnie nic. Dlatego od jakiegoś czasu przygotowuje sobie śniadania wcześniej, wieczorem, I rano jak wstaje mam już gotowe - na przykład sałatkę z kurczakiem i jajkiem. Wystarczy dodać oleju orzechowego. Mniamciu :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam za bardzo śniadaniowa, ale wiem jak to ważny posiłek dlatego od jakiegoś czasu nauczyłam się jeść musli z jogurtem do tego dodaję owoce. Smacznie i zdrowo :)
OdpowiedzUsuńA co do biegania to bardzo nie lubię! Żyjąc w dużym mieście to też mała przyjemność dlatego wolę ćwiczyć w domu :)
też mialam problem z bieganiem na serio dopoki nie zapisalam sie na zawody :-) I wczoraj debutowalam w polmaratonie :)))
OdpowiedzUsuńTeż bym się chciała w końcu zmobilizować do biegania.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak na początkującego taki dystans jest godny pochwały! Wynik też wcale nie taki zły. Pomyśl sobie, że teraz będzie już tylko lepiej ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia i czekamy na relację, a kanapeczki piękniutkie :)
OdpowiedzUsuńKanapeczki wyglądają przepysznie! I trzymam kciuki. Ja nie potrafię się tak zmobilizować.
OdpowiedzUsuńA kod sprawdzę i dam znać :)
mm jedzonko przepysznie się prezentuje ! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia, też biegam systematycznie od 2 tygodni ; )
OdpowiedzUsuńSpokojnie i powoli, wszystko przychodzi z czasem :)
OdpowiedzUsuńJak ja żałuje ze moja przyjaciółka mieszka 5km ode mnie. Ja tez musze w koncu wziasc sie w garść! Dlaczego tak ciezko sie zmotywować!;)
OdpowiedzUsuń