W pierwszym miesiącu po zabiegu tak naprawdę jedyną dozwoloną aktywnością fizyczną są... spacery. Zamiast tramwaju wybieram przejście się na piechotę, dzięki czemu nie brakuje mi ruchu w ciągu dnia. O pozytywnych aspektach spaceru już kiedyś pisałam, więc nie ma co się oszczędzać w tej kwestii - spacerujemy! :)
Po około miesiącu od zabiegu, jeśli czujemy się już na siłach, można dodać już do codziennych czynności kilka ćwiczeń, które oczywiście nie przeciążają brzucha.
Pływanie, jazda na rowerze, taniec - oczywiście bez sprinterskich prędkości, wykonywane z umiarem, bez nadmiernego przeciążania - są już wskazane. Cięższe ćwiczenia na siłowni czy bieganie nadal pozostaje marzeniem.
Możemy wykonywać też ćwiczenia > na pośladki, choć w tym przypadku działamy z małą różnicą. Normalnie wykonując ćwiczenia przedstawione na poniższej ilustracji powinniśmy napinać mięśnie brzucha. Oczywistym jest chyba, że w przypadkach po zabiegu skupiamy się jedynie na napinaniu nóg oraz pośladków, trzymając mięśnie brzucha rozluźnione.
Po miesiącu od zabiegu można zacząć wykonywać wykroki. Ćwiczenie to zalecane jest z użyciem obciążenia, jednak w moim przypadku nie mogę użyć niczego innego niż max. 1,5l butelka wody ;)
Jeśli jestem już przy konkretnej partii ciała - pośladkach, ważne jest, aby w okresie 3 miesięcy od zabiegu nie wykonywać przysiadów. A co za tym idzie, nie udało mi się dokończyć Fit Wyzwania, które rozpoczęłam w zeszłym miesiącu... No cóż, innym razem!
Ćwiczenia na brzuch w najbliższych 2 miesiącach także nie są mi pisane. Brzuszki, deski, skłony, wszelkie ćwiczenia z napięciem mięśni brzucha będą musiały jeszcze poczekać. Górna partia ciała - ręce - również będą musiały poczekać. Zdecydowana większość ćwiczeń wymaga obciążenia lub skłonów/spięć brzucha.
Do pełnej aktywności fizycznej będę mogła powrócić dopiero w drugiej połowie lutego... Jak na razie będę działała z dolnymi partami ciała i lekką aktywnością w postaci spacerów, tańca. Mam nadzieję, że na brzuchu nie zagości się nieproszona tkanka tłuszczowa, w końcu w styczniu czeka mnie studniówka! :) Mimo wszystko dieta lekkostrawna, która trwa już około 3 tygodni, sprawia że człowiek czuje się jakoś... lepiej;) Co prawda na razie nie mogę jeść jeszcze zupełnie nic smażonego, tłustego mięsa, zup czy sera żółtego oraz zero przypraw, co na dłuższą metę staje się uciążliwe, ale już teraz wiem że wiele z tych lekkostrawnych potraw będzie gościć w moim menu o wiele częściej, a puste kalorie odejdą w kąt!
Mam nadzieję, że szybko uda mi się wrócić do żywych/w pełni aktywnych i będę mogła częściej dzielić się z Wami fit tematami i osiągnięciami. Tymczasem już teraz życzę Wam spokojnych, rodzinnych świąt i żeby świąteczne jedzenie nie poszło w boczki! :))