Dlaczego ganglion powstaje? Powodów jest mnóstwo... U mnie jest on skutkiem pracy przy laptopie, w połączeniu z nauką - również przy komputerze... Powtarzalne klikanie myszką i pisanie na klawiaturze mocno przeciąża mój nadgarstek, a to powoduje stan zapalny w stawie. Inna nazwa gangliona to torbiel galaretowata. Rozpoznacie go właśnie po tej "galaretowatej konsystencji". Będzie też się odrobinę przesuwał pod palcem. Nawet jeżeli guzek nie boli, warto się go pozbyć. Nie wygląda on estetycznie, a na dłuższą metę - może w końcu zacząć boleć z powodu zapalenia. Lepiej reagować jak najwcześniej.
Moje pierwsze wizyty były u chirurga. Tak, tak, piszę o tym w liczbie mnogiej, bo ganglion lubi wracać w to samo miejsce. Uprzedził mnie też o tym lekarz, przygotowując nienajmniejszą strzykawkę. Zabieg nie trwa długo, ale do przyjemnych nie należy. Boli, ale nie aż tak, jak kiedy wyjdziesz już z gabinetu i zacznie puszczać znieczulenie, zamrażacz... Przygotuj ketonal na najbliższe godziny ;) Lekarz wyciąga nadmiar płynu z nadgarstka, wstrzykuje lek, zawija rękę i najtrudniejsze: trzeba go odciążać. Za każdym razem dostawałam zakaz korzystania z laptopa przez 2 tygodnie. No nic, lewą ręką też się da!
Na trzeciej wizycie usłyszałam, że jeśli mój mały przyjaciel znów wróci, powinnam zastanowić się nad chirurgicznym wycięciem. "Szansa na powrót to około 50%". No świetnie! Potną mi rękę, unieruchomią na jeszcze dłużej i znając moje szczęście, zanim się obrócę - ganglion już u mnie będzie. Brzmi kusząco. Na tyle kusząco, że przy czwartym usuwaniu gangliona wybrałam się do ortopedy, dla bezpieczeństwa tłumacząc, że "To mój drugi raz" i znów czekała na mnie punkcja (czyli zabieg ze strzykawką).
Niestety na tym się nie skończyło. Staram się oszczędzać rękę, ale co kilka miesięcy torbiel ponownie do mnie wraca. Rzadko kiedy stosuję "domowe sposoby leczenia", szczególnie takie brzmiące naprawdę głupio - jak ten, o którym zaraz Wam napiszę... Ale byłam już tak bardzo zdesperowana!
Raczej nigdy bym z tego nie skorzystała, gdyby nie czysty przypadek i przyjaciółka, która uderzyła mnie niechcący paletką, trafiając perfekcyjnie w TO MIEJSCE. I wiecie co? Zniknął. Wyparował. Łał! Kolejnym razem... spróbowałam już sama. Zawsze działało. Zawsze wraca, ale mniej więcej po podobnym czasie jak po wizycie u lekarza. Boli dużo mniej. Zajmuje dużo mniej czasu, a ręki po całej akcji nie muszę unieruchamiać. Po wszystkim smarujemy to miejsce żelem przeciwzapalnym.
Jeśli ganglion dopiero zaczyna rosnąć, tj. jest mały i miękki, weź do ręki Fastum lub inny Altacet, rozsmaruj żel na ganglionie i drugim nadgarstkiem po prostu go masuj, mocniej naciskając. Okrągłe ruchy, góra-dół, na boki, w każdą stronę, długo. Wielokrotnie pomogło mi to pozbyć się gangliona zanim na dobre się pojawił.
Nie sądziłam, że "domowe metody" będą dla mnie lepszym rozwiązaniem niż lekarz. Czy polecam? Na pewno przynajmniej za pierwszym razem koniecznie każdą zmianę należy skonsultować z lekarzem! A później - wybór pozostawiam Tobie. Opowiadam swoją historię, mówię że na mnie zadziałało. Że "metodą na Biblię" nie jest bajką, a ktoś faktycznie z niej korzysta :) Zawsze reaguj jak najszybciej! Najmniej nieprzyjemnym i małoinwazyjnym sposobem pozbycia się gangliona jest rozmasowanie go przy użyciu żelu przeciwzapalnego i z całego serca polecam robić to kilka razy dziennie, jak tylko ta mała wredota zacznie się pojawiać.